Witajcie Kochani!
Miałam napisać
referat, pouczyć się na egzamin... No cóż. Recenzja też trochę
czekała. Musiałam spojrzeć na TO trzeźwym okiem po kilku dniach.
W dniu 01.04 (Prima
Aprilis) Adaś przyjechał wcześniej i wybrałam się na koncert
mojego ulubionego zespołu Hunter do CK Wiatrak w Zabrzu. Oczywiście
planowałam to od jakiegoś czasu (ok miesiąca) ale sam fakt czy
pójdę na pewno był niewiadomą (jak większość w życiu matki).
Wcześniej na koncercie Huntera
byłam już trzy razy:
- 07. 03. 2015 w Klubie Studio, Kraków. Na tym koncercie byłam z Adamem, moim partnerem. Jemu średnio się podobało, nie te klimaty, niestety. Z Mikołajkiem była jeszcze wtedy Babcia Mikołajowa.
- 24. 10. 2015 w Klubie Studio, Kraków. Na ten koncert wybrałam się z moją koleżanką z liceum Natalią O. zwaną (kiedyś) potocznie Tasakiem.
Mikołajek od rana dawał
popalić. Strasznie. Był bardzo męczący. Taki dzień, więc byłam
wdzięczna Losowi, że idę na koncert akurat tego dnia. Oczywiście
wszystko przed wyjściem przygotowałam: posprzątałam w domu,
zrobiłam zupkę mleczną z makaronem na kolację, zostawiłam na
łóżku Miśka piżamkę (jakoś Adaś zawsze nie może znaleźć
odpowiednich ubrań na odpowiednią porę dnia, np. górę od piżamki
zamiast bluzeczki na dzień :) ) itd. Wyszłam odpowiednio wcześniej
by zdążyć na autobus ale oczywiście dzień musiał zrobić mi
psikusa i autobus pojechał wcześniej niż miał planowo, dlatego na
kolejny autobus poczekałam ponad pół godzinki. Dodatkowo nie
podbiłam wcześniej mojej legitymacji studenckiej i musiałam
zakupić bilet bez ulgi = podwójne koszty. Noc nic. Kaśkowe
szczęście.
Czekając posłuchałam
najnowszego singla Huntera, tak dla przypomnienia :)
Hunter- NieWolnOść. W
autobusie zauważyłam kilkoro osób zmierzających na ten sam
koncert. To jest taaakie fajne! Wtedy też poznałam mojego nowego
znajomego – Marka, który swoją drogą jest z roku mojej mamy.
Jakoś odkąd pamiętam wolałam otaczać się starszymi osobami. W
tym momencie, nawiązując dodatkowo do rozmowy ze znajomym, że ja
dzięki Mikołajowi nie czuję się na tyle lat ile mam. Ale to
kolejny temat na „Kaśkowe przemyślenia”, niebawem :)
Oczywiście spóźniliśmy
się, ale najpierw grał support Eier. Oto notatka biograficzna z
oficjalnej strony
zespołu (klik):
„Eier został założony w 2009 r. przez zagłębiowskich muzyków już wcześniej związanych ze sceną metalową. W 2011r. grupa debiutuje krążkiem EIER - Eier, promowanym teledyskami "Sobótka" i "Nieboskłon". Dwa lata później zespół wydaje album pt. "Iluzjonista". W międzyczasie intensywnie koncertują.
Skład zespołu przedstawia się następująco: Grażyna Machura – wokal, Andrzej Garnek – gitara, Tomasz Janus – gitara, Alek Kita – gitara basowa, Piotr Kowalski – perkusja.”
O
tym zespole niewiele mogę powiedzieć. Kobitka ma świetny głos,
duży power i niewątpliwie jest twarzą tego zespołu. Dzięki
swojemu wyglądowi: długie włosy i kobiece kształty nie sposób
jej zapomnieć. Po kilki dniach od koncertu, z ciekawości
przejrzałam ich i przesłuchałam ich kawałków. Są w porządku. Polecam!
Ok
20:30 jak zawsze w aurze mistycyzmu wszedł Hunter. Zanim jednak
opiszę jak pięknie było i jak wiele emocji, to wkleję krótką
biografię, a na pełną zapraszam (klik):
„Hunter – polski zespół wykonujący muzykę z pogranicza thrash i heavy metalu. Powstał w 1985 roku w Szczytnie z inicjatywy wokalisty i gitarzysty Pawła „Draka” Grzegorczyka oraz perkusisty Grzegorza „Brooza” Sławińskiego. Formacji przewodzi Grzegorczyk, który pozostaje jedynym członkiem oryginalnego składu. Muzyk pełni także funkcję autora tekstów i głównego kompozytora. Skład Huntera tworzą ponadto: gitarzysta Piotr „Pit” Kędzierzawski, skrzypek Michał „Jelonek” Jelonek, basista Konrad „Saimon” Karchut oraz perkusiści Dariusz „Daray” Brzozowski i Arkadiusz „Letki” Letkiewicz.”
Moja skromna osoba z Drakiem |
Dodam
tylko, że lubią nazywać gatunek jaki grają jako SoulMetal.
Wyszli
i po kolei zagrali:
- Dura lex sed lex /łac. Twarde prawo, ale prawo/ z płyty HellWood z 2009 roku.
- Wyznawcy z płyty T. E. L. L. I... z 2005 roku.
- Płytki dołek z płyty T. E. L. L. I... z 2005 roku.
- NieWolnOść singiel z płyty, która jest w trakcie przygotowania.
- Osiem z płyty T. E. L. L. I... z 2005 roku.
- Kostian z płyty Królestwo z 2012 roku.
- Greed z płyty MedeiS z 2002 roku.
- Kiedy umieram z płyty MedeiS z 2002 roku.
- Requiem (PL) z płyty REQUIEM z 1995 roku.
- Armia Boga z płyty HellWood z 2009 roku.
- Labirynt Fauna z płyty HellWood z 2009 roku.
- PSI z płyty Królestwo z 2012 roku.
- Imperium MAECZETY z płyty IMPERIUM z 2013 roku.
- $$$$$$$$... z płyty T. E. L. L. I... z 2005 roku.
- Imperium UBOJU z płyty IMPERIUM z 2013 roku.
- Samael z płyty Królestwo z 2012 roku.
- T. E. L. L. I... z płyty T. E. L. L. I... z 2005 roku.
Zrobiłam
listę na YouTubie z tymi utworami. Lista (klik)
Takie
kawałki jak PSI czy Labirynt Fauna zostały zagrane po raz pierwszy,
albo ja coś pominęłam ale wydaje mi się że to był mój pierwszy
raz.
Oczywiście
jak za każdym razem Hunter wszystkie utwory zagrał z sercem i
duszą. Byli w świetnej formie. Wydaje mi się że najlepszej jak
dotąd. Nie przejmowali się zepsutym statywem na mikrofon, w sumie
dzięki temu Drak zaśpiewał na równi z publicznością, poza
sceną.
Nie
zabrakło Prima-primaaprilisowego żarciku w postaci zagrania
fragmentu „Gdzie się podziały tamte prywatki”.
Jak
zawsze po koncercie do fanów wychodzi Drak. To już mój któryś z
kolei jego podpis. Zdjęcie pierwsze.
Ja, Letki oraz Marek |
Zdziwieniem moim największym
było spotkanie Letkiego. Przypadkiem go „wyhaczyłam”. Ot stał
sobie, w czasie kiedy zabieraliśmy z Markiem ubrania z szatni.
Potem
już przed klubem, czekając na transport (zaliczyłam się na
transport samochodem, a nie autobusem z Markiem) zauważyliśmy Pita,
który parkował samochód do załadowania sprzętu i tu nie obyło
się bez zdjęcia.
Moje
pierwsze pamiętne spotkanie z muzyką Huntera odbyło się w
gimnazjum. Jakoś w pierwszej klasie. Najpierw pewnie usłyszałam
„Kiedy umieram” u mojej kuzynki, ale najbardziej pamiętam jak
usłyszałam po raz pierwszy „Requiem” od mojej koleżanki Kariny
K. Tak to był przełom. Potem tą muzyką zaraziłam moją ówczesną
przyjaciółkę.
Ja z Pitem na mrozie |
Może
i Hunter tak długo jest na scenie muzycznej a tak mało ma płyt ale
skutecznie to nadrabia i zrzesza coraz więcej fanów. Co kolejny
koncert tym więcej osób. Kiedy byłam po raz pierwszy W Forty była
taka mała sala w podziemiach, Kwadrat i Wiatrak mają w porównaniu
z nim ogromne sale.
Dlaczego
lubię chodzić na koncerty? Żeby po prostu odstresować się. Żeby
pokrzyczeć, poskakać, wyjść do ludzi. Kiedy człowiek siedzi cały
czas w domu z dzieckiem bardzo się męczy. Ale dobrymi sposobami są:
wyspać się, założyć słuchawki i posłuchać dobrej muzyki.
Mam
nadzieję że spodoba Wam się post taki od serca, o tym co lubię. W
sumie wpada to do recenzji.
Ponownie ja z Pitem, nadal na mrozie |
Byłam
też ostatnio na wystawie Zdzisława Beksińskiego w Krakowie, ale
było to zbyt intymne doznanie bym była w stanie je opisać „na
trzeźwo”.
Na piękne zdjęcia z koncertu zapraszam pod ten adres klik
Na piękne zdjęcia z koncertu zapraszam pod ten adres klik
Na
koniec wstawię Wam utwór, który najbardziej z Mikołajkiem lubimy,
a nigdy nie jest grany na koncertach czyli „O Wolności” (klik)
I fragmentem piosenki zakończymy:
„Życie
płynie w nas tylko chwilę
Sam
wybierasz los
Wtedy
żyjesz
Ciemność
zmieniaj w blask
Da
Ci siłę
Zmienić
wtedy świat
Choć
na chwilę
W raj
W raj
Taki
miał być plan”
A jeżeli macie jakieś propozycje to proszę pisać. Zapraszam na Instagrama (klik) i oczywiście do zapisania się do newslettera :)
Pozdrawiam Kasia B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz